Witam serdecznie. Otóż moim problemem są wielkie ubytki szkliwa, starte zęby, bezsenność, nerwobóle, szczękościsk, depresja etc... Właśnie odkryłem, że ma to swoją nazwę bruksizm. Oczywiście żaden stomatolog który mnie spotkał o czymś takim nie słyszał... Przyznaję, zaniedbałem stan uzębienia, składa się na to burzliwa przeszłość: doprowadzenie organizmu do ruiny, skrajne zagłodzenie, depresje, lekomaństwo, leki psychotropowe, psychozy, odsiadki w zakładach zamkniętych Obudziłem się z letargu po wielu latach z wielkim problemem. Z tego co się orientuję trzeba odbudować zgryz (obecny stan: 3 ubytki wśród trzonowców - piątka lewa dół i piątki górne, no i reszta starta + przebarwienia., obniżony zgryz [>0,6 cm]) następnie szyna relaksacyjna (tak to się chyba nazywa) + ewentualnie psychoterapia (w toku).
Czytałem trochę o odbudowie zgryzu. W grę wchodzą jedynie korony, licówki (na niektórych dało by się zastosować zamiast koron) i mosty. Wychodzi na to, że mam do odbudowy w ten sposób wszystkie zęby (aha ogólnie to są "zdrowe" oprócz ubytków szkliwa - jedynki góra zjechane równo aż do dziąsła ). Nasuwa się zasadniczy problem którym są... pieniądze.
Obecnie śmieciowa umowa o pracę, dorywcze zlecenia, lada chwila bezrobocie + zobowiązania...
Rozważam wszelkie warianty co do odbudowy. Korony porcelanowe raczej nie wchodzą w grę 1000 PLN x 29
Czytałem o koronach/licówkach kompozytowych jak i odbudowach z kompozytu ponoć bardziej korzystne cenowo.
Oczywiście najtańszym wariantem byłyby korony akrylowe o których czytam różne opinie (dentyści wzgardzają niby maks 2 lata wytrzymują, pacjenci piszą, że bezproblemowo posiadają takowe nawet 15 lat - takie osoby znam również osobiście). No i też podobno akryl akrylowi nie równy.
Wydaje mi się iż już nie zgrzytam, a największym problemem jest ból zębów (używam tylko sensodyne szybka ulga - inaczej nie da się funkcjonować, nie spożywam z przyzwyczajenia od wielu lat twardych pokarmów, najtwardsze co to jabłka ). No i ściskanie w nerwach szczęki na czym się łapię i potrafię zapanować.
Może więc akryl nie jest o kant d*py i w mojej sytuacji ekonomicznej, stanie uzębienia wymagającym szybkiej reakcji najlepszy rozwiązaniem? Zwłaszcza, że przy moim stanie zdrowia nie przewiduję długiego życia Ogólnie to z tego co się orientuję to NFZ może mi zrefundować tylko a) pogrzeb lub b) protezę wyjmowalną - tutaj należy dodać iż 2 dentystów z którymi się konsultowałem ponad 1,5 roku temu odmówiło wyrwania zębów tłumacząc, że oprócz ubytków szkliwa są zdrowe teoretycznie... Poza tym mam dwadzieścia parę lat, depresję przewlekłą myślę, że prędzej wybrałbym opcję a).
Proszę o poradę
PS. Przykro się robi czytając opisy wielkiej tragedii osób które chcą się ciąć bo skruszyły im się 1 czy 3 ząbki...