Witam!
To mój pierwszy post na Forum - na samym początku chciałbym przywitać wszystkich Forumowiczów.
Sprawa dotyczy górnej szóstki, postaram się wszystko wyjaśnić opisowo, proszę o wybaczenie braku specjalistycznego słownictwa ale ekspertem w tych sprawach nie jestem.
Historia z tym nieszczęsnym zębem wygląda tak... był już kiedyś leczony (wiadomo próchnica) jakieś 15 lat temu. Podczas wizyty w gabinecie stomatologicznym na początku bieżącego roku dentystka stwierdziła potrzebę sprawdzenia zęba. Powiedziała, że jest próchnica, jednak nie wymaga leczenia kanałowego następnie wyczyściła wszystko, założyła jakieś leki i na 3 wizycie wypełniła ząb.
Tydzień temu wypełnienie wypadło, pokruszyła się cała przednia oraz połowa wewnętrznej ściany zęba (pozostało 2 i pół ścianki zęba) a w środku wielka dziura. Na domiar złego na tylnej ściance tego co pozostało środkiem przez całą długość idzie linia pęknięcia.
Z różnych przyczyn nie mogę chodzić do tej samej dentystki, dzisiaj poszedłem do innego gabinetu. Dentystka stwierdziła, że ząb nie nadaje się do jakiegokolwiek leczenia z powodu tego pęknięcia oraz trzeba go usunąć.
Do tej pory miałem wszystko zęby, myśl o braku zęba jest dla mnie wręcz przerażająca.
Teraz głęboka prośba do Was... czy faktycznie ząb nadaje się wyłącznie do usunięcia, czy warto pójść do innego gabinetu z prośbą o pomoc w jego leczeniu?
Chciałbym uniknąć usunięcia zęba a sprawa wstawienia implantu raczej nie wchodzi w rachubę.