Witam wszystkich.
Chciałabym prosić o poradę.
Trzy dni temu odebrałam nowe protezy. Góra jest całkowita, dół częściowy - mój jest tylko jeden biedny ząb.
Dotychczasowe protezy nie powodowały żadnych dolegliwości, natomiast niemiłosiernie kłapały i tylko klej dawał rozwiązanie na dwie,trzy godziny. Zdawałam sobie sprawę, że były stare i koniecznością było zrobienie nowych.
Problem zaczął się już przy pierwszym podejściu założenia górnej. Natychmiast miałam odruch wymiotny, wręcz dusiłam się. Lekarka założyła mi górę na siłę , twierdząc, że muszę się przyzwyczaić.Nie było mowy o utrzymaniu jej. Dopiero intensywne szarpania i torsje spowodowały, że pozwoliła mi wyjąć protezę, twierdząc, że przesadzam i jakiekolwiek podpiłowanie spowoduje, że nie będzie mi ściśle przylegać.
Dopiero moje lzy ją przekonały:( leciutko podpiłowała. Dziś trzeci dzień. Odruchu wymiotnego nie mam, natomiast cały czas mam ogromny dyskomfort - mam wrażenie, że w buzi, na górnym podniebieniu mam twardą kluchę. Cały czas muszę się zmuszać do połykania, bez szklanki wody pod ręką ani rusz. Boli mnie również gardło przy połykaniu. Ale ten ból-jak sądzę- ma większy związek z dolną protezką, bo i tutaj nie jest komfortowo:(
Jest bardzo dokładnie zrobiona, przylega na tyle, na ile dolna może przylegać. Ale samo założenie jej powoduje ogromny ból, zwłaszcza na samych końcach lewej i prawej strony. Dociskam ją i syczę z bólu.
Dodatkowo-mając zagryzione zęby nieustannie odczuwam, że mam wszystkiego w buzi "za dużo".
O co więc pytam?
Czy nowa, górna proteza musi pozostać dokładnie tak duża, jak jest, czy podpiłowanie na pewno wiąże się z utratą jej przysysania i znów będzie kłapać?
Czy dolna z czasem przestanie powodować dolegliwości bólowe przy zakładaniu? czy jest coś nie tak?
I wreszcie-czy to uczucie przepełnienia w jamie ustnej jest normalne i minie, czy trzeba próbować to dopasować?
Mam jeszcze pytania związane z jedynym pozostałym moim własnym zębem, ale to w następnym poście, bo nie chcę mieszać tematów.
Dziękuję z góry za poradę