Witam ! W maju 2012r na drugiej wizycie u stomatologa miałam na stałe założony most porcelanowy na metalu na górną szczękę ( 5- filar, 6,7 brak, 8-filar) i na dolną (lekko spiłowana 5-jako podpora, 6 brak, 7-filar). Lekarz w trakcie dopasowywania spiłował mi część porcelany u góry i na dole ( na linii 7 i 8),tak że było widać czarne punkty metalu . Ale największy problem polegał na tym, że w trakcie jedzenia przygryzałam sobie policzek od strony wewnętrznej aż do krwi.
Na kolejnych wizytach lekarz zdjął mi oba mostki i wtedy zaczęły mnie boleć zęby filary , które przeleczył kanałowo (dolna 7, górna 5) wraz z kontrolnym komputerowym rtg.
Dwa razy wykonywano sam szkielet metalowy i w końcu po przymiarkach nałożono porcelanę. Dziś ( na 10 wizycie) w trakcie przymiarki jeszcze piłowano mi zdrową dolną ósemkę i porcelanę . Dolny mostek trzyma się dobrze ,a górny spada zaraz po założeniu. I cały czas mam wrażenie . że mi coś przeszkadza, mimo ze lekarz twierdzi, że zgryz jest dopasowany. Już po założeniu obu mostków na fleczer, poczułam, że znowu policzek mi się przygryza- nawet w trakcie mówienia, mimo że nie zrobiłam próby z jedzeniem. Lekarz twierdzi, że od 40 lat nie miał takiego przypadku. Po przyjściu do domu próbowałam zjeść banana i górny mostek od razy wypadł, wiec nie wiem jak będzie z jedzeniem. Jestem załamana, bo straciłam wiarę w lekarza , u którego leczę się od kilkunastu lat. Boje się założenia na stałe tego mostka, bo górna 8 filar nie była leczona kanałowo, jest tkliwa, i przy ewentualnym powtórnym zdejmowaniu mostu- mogę ja stracić. A wtedy nie będzie już na czym zrobić mostu. Proszę o opinie, czy to wina takiej budowy mojej jamy ustnej, czy może jednak błąd w sztuce lekarskiej, polegający na niedopasowaniu mostka .