Witam!
Od zawsze miałem słabe zęby, pobolewała mnie trójka po prawej stronie, okazało się, że ząb jest martwy, do leczenia kanałowego.
OK, wszystko fajnie i przyjemnie, dentysta wyczyścił cały kanał, zainstalował mi w środku jakiś kołek + wypełnienie (przepraszam za brak fachowości ), zrobił kilka zdjęć rentgenowskich no i z braku czasu zapisał na "wykończenie zęba" za dwa miesiące.
Po tygodniu ząb pękł na pół, i to dość mocno, praktycznie do samego dziąsła.
Kilka pytań:
- czy taki ząb da się uratować? w internecie znalazłem wiele opinii na ten temat i podobno jak pęknięcie jest mocne, to ząb jest do wyrwania? jeśli zostanie wyrwany to ile kosztowałaby proteza w jego miejsce?
- czy to wina dentysty? jeśli nałożymy na to normalnie koronę zgodnie z planem to nie ma problemu (tylko czy ma to sens i czy ząb będzie wytrzymały/nie pęknie znowu?), ale jeśli będzie do wyrwania to troszkę kiepska opcja płacić 300 zł za kanał i za chwilę rwać...
Dziękuję i pozdrawiam!